Ten tekst przeczytasz w 4 min.
od siebie słów kilka
Zamek w Sandomierzu uznawany jest za jeden z najważniejszych punktów turystycznych w Sandomierzu. Aktualnie to w pełny zrekonstruowany obiekt w którym mieści się muzeum okręgowe. Wyglądem jednak zamek przypomina ascetyczny klasycystyczny biały pałac, więc osoby spodziewające się zamku będą nieco rozczarowane. Elementami nadającymi budynkowi charakteru zamkowego czy w w ogóle warowni są dwie ceglane wieżyczki. Zamek znajduje się nieopodal rynku w kierunku rzeki Wisły. Przed zamkiem znajduje się spory taras z którego można podziwiać nadrzeczne panoramy oraz stary port.
Wybuchowa historia zamku
Zamek w Sandomierzu został wzniesiony przez króla Kazimierza III Wielkiego na skarpie wiślanej w XIV wieku, na miejscu dawnego grodu zniszczonego przez Tatarów. Przez wieki zamek był stale rozbudowywany i przebudowywany. Na początku XVII wieku zamek składał się, aż z czterech skrzydeł, z których każe miało co najmniej 2 piętra. Zamek otaczały potężne mury obronne, które miały miejscami ponad 15 metrów wysokości. Niestety, na sandomierską ziemię w połowie XVII w. przybyli Szwedzi, którzy zdobyli miasto. Początkowo zamku nie zniszczyli, ponieważ uczynili z niego swoją siedzibę. Szwedów wypędziły dopiero wojska Stefana Czarnieckiego i hetmana Jerzego Lubomirskiego. Niestety opuszczając zamek Szwedzi zaminowali go tworząc w nim pułapkę. W ogromnym wybuchu zginąć miało nawet 500 Polaków, a zniszczenia były tak rozległe, że dziś z czterech skrzydeł Zamku pozostało jedno, zachodnie.
Pozostałe zachodnie skrzydło zostało jednak odbudowane i rozbudowane z inicjatywy Jana II Sobieskiego. Po tej odbudowie zamek miał już wygląd podobny do obecnego.
W swojej historii w XIX w w czasie zaborów zamek pełnił funkcję widzenia i co interesujące pełnił to punkcję aż do 1959 roku. Po zamknięciu więzienia w latach 60 przystąpiono do renowacji budynku, czego pokłosiem jest otwarcie w nim muzeum
Wybuchowa i podziemna legenda
Jedna z legend zamkowych mówi, że eksplozja, która spowodowała zniszczenie zamku była tak duża, że przerzuciła na drugą stronę rzeki jeden z kominów zamkowych wraz z pewnym sandomierskim szlachcicem wewnątrz. Bobola bo tak się zwał ów szlachcic przeżył ten „program kosmiczny” czym miał się chwalić w karczmach do końca swoich dni. Co Bobola robił w kominie tego jednak nie wiadomo
Inna legenda wspomina o rozległych i rozchodzących się w trzech kierunkach podziemiach zamkowych. Pierwszy korytarz służył ponoć do ucieczki z zamku w razie oblężenia na drugi brzeg Wisły. Drugi prowadził do katedry i służył jako ścieżka do świątyni znamienitością bywającym na zamku. Trzeci natomiast nie wiadomo gzie prowadził, ale był tak długi, że trzeba było nim iść dwa dni i dwie noce.
Zwiedzanie i podsumowanie
W Muzeum zamkowych znajduje się aktualnie bogate muzeum z wieloma stałymi ekspozycjami. Wśród nich znajdziemy wystawę biżuterii z krzemienia pasiastego, kolekcję sreber i obrazy znamienitych polskich malarzy. Znajduje się tutaj również ekspozycja dotycząca historii zamku i ziemi sandomierskiej. Nam do środka nie udało się wejść ze względu na długie kolejki. Trafiliśmy do Sandomierza w okresie jarmarku i do miasta przyjechało wiele wycieczek.
Z tego powodu nie wiemy czy warto zwiedzić muzeum i czy możemy go polecić. Sam zamek jednak jak budynek nie robi specjalnego wrażenia. Od strony dziedzińca przypomina on nawet zwykły blok czy kamienicę z lat 60 XX w. Od strony południowej od strony parku zamek prezentuje się trochę lepiej gdyż widać kamienne fundamenty i dwie ceglane wieżyczki. Jeśli ktoś przyjedzie do Sandomierza licząc, że zobaczy piękny słynny zamek to się rozczaruje. Zamek w Sandomierzu jako jedna z atrakcji miasta jest po prostu ok.
Jeśli chodzi o parkowanie warto skorzystać z parkingów płatnych oczywiście od strony rynku i idąc na zamek zwiedzić całe miasto.