Ten tekst przeczytasz w 5 minutę/y
od siebie słów kilka
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe to imponujące doskonale zachowane i odbudowane ruiny warowni znajdujące się w Ujeździe koło Sandomierza. Te ogromne pozostałości po wielkim ufortyfikowanym zamku prezentują się majestatycznie wśród lokalnej niskiej zabudowy. Ten XVII w zamek należy do najbardziej rozpoznawalnych i unikalnych miejsc na mapie polskiego i europejskiego dziedzictwa architektonicznego. Mimo to zamek wśród powszechnej opini w Polsce nie jest szczególnie znany, a to duży błąd. Zamek Krzyżtopór w Ujeździe w chwili zakończenia budowy był największym rezydencjalno obronnym gmachem w Europie.
Bryła zamku mimo swojej wielkiej powierzchni jest zwarta i obejmuje pałac, oficyny i bastionowe pięcioboczne fortyfikacje typu nowowłoskiego. Zamek ma bardzo regularny kształt, a można wręcz powiedzieć, że geometryczny co dodaje mu niepowtarzalnego uroku. Numerologii i geometrii na zamku jest o wiele więcej. Zamek posiada cztery wieże, które oznaczają pory roku, 12 wielkich sal odzwierciedla ilość miesięcy, 52 komnaty wskazują tygodnie. Zamek miał także podobno 365 okien. Dziedziniec zamkowy jest bardzo przestronny, a widoczne z jego powierzchni ściany budynków wydają się większe niż są w rzeczywistości.
Przeklęty zamek, który długo właścicieli nie cieszył
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe budowano w latach 1627–1644. Jego fundatorem był magnat i wojewoda sandomierski Krzysztof Ossoliński. Obszerny zamek w stylu włoskim był prawdopodobnie autorstwa znanego ówcześnie projektanta i architekta Lauretius de Sente (Wawrzyniec Senes). Od strony północnej przylegały do zamku rozległe ogrody w stylu włoskim. Rozmach miał jednak swoją cenę, gdyż by ukończyć rezydencje właściciel mocno się zadłużył.
Krzysztof Ossoliński zmarł nagle wkrótce po ukończeniu budowy. Majątek odziedziczył jego syn Krzysztof Baldwin Ossoliński, który również szybko zmarł w wyniku odniesionych ran w bitwie pod Zborowem. Po nim pałac odziedziczył brat Krzysztofa Jerzy, ale i on po niecałym roku opóścił ziemię. Kolejni właściciele także szybko zmarli. W okresie 10 lat przed najazdem Szwedów zamek miał 7 włascicieli, przez co miejscowi zamek zwykli nazywać przeklętym.
Szwedzi w czasie potopu zaleli zamek w październiku 1655 roku i mocno go zniszczyli, więc nawet po ich wycofaniu się przez blisko 100 lat zamek pozostawał pusty. Michał Jan Paca, który był jednym z kolejnych właścicieli majątku w latach 60-tych XVIII w przeprowadził gruntowny remont części południowej. Jednak klątwa zamku ponownie uśmierciła i właściciela i zniszczyła zamek, ponieważ został on spalony przez wojska rosyjskie w czasie obrony przez zwolenników konfederacji barskiej. Po II wojnie światowej został przejęty przez Skarb Państwa.
Legendy zamkowe
Jedna z legend zamkowych głosi, że w niezbyt długich czasach świetności zamku mieszkała w nim krewna wojewody Krzysztofa. Była to wyjątkowo wredna baba, która przeżyła zawód miłosny. Z tej przyczyny nie szczędziła poddanym chłost i awantur. Jedynym jej ulubieńcem był kudłaty biały piesek, który nie odstępował swej pani na krok. Ona zaś wymyśliła sobie, że piesek rozpoznaje złych ludzi. Jeżeli piesek zaszczekał na kogoś, oznaczało to chłostę dla nieszczęśnika lub wymyślała inne okrutne kary. Pewnego dnia do zamku zawitał pewien dworzanin z dalekich stron. Pies pani zaszczekał na niego a ona zwołała swych siepaczy. Ów dworzanin, który znał jej zwyczaje, dobył miecza, zgładził babę, kundla i przybyłych dwóch oprawców. Ciała całej czwórki zepchnął do lochu, w którym z kaprysu chorej kobiety zginęło wielu niewinnych ludzi. W ten oto sposób zamek został uwolniony od katów. Okrutna Pani natomiast wraca czasem do swej siedziby jako Biała Dama i biada nieszczęśnikowi, który ją ujrzy.
Inna legenda ma źródło w kronice rodziny Ossolińskich, czyli właścicieli zamku. Wspomina ona, że w sierpniu roku 1649 obudził straż zamkową niesamowity tętent koni. Straże jednak, zobaczyli zamiast oddziału wojska tylko jednego rycerza, w którym rozpoznano ówczesnego właściciela posesji Krzysztofa Baldwina. Gdy otworzono bramę jeździec rozpłynął się we mgle. Miesiąc później do zamku dotarła wiadomość, że właściciel zamku zginął w bitwie pod Zborowem. Od tego czasu wielokrotnie widziano o zmierzchu lub w nocnej porze jeźdźca w husarskiej zbroi stojącego przy bramie, ale jego pojawienie się zwiastuje tętent koni.
Jeszcze inna legenda mówi o skarbach schowanych za potrójnymi drzwiami. Beczek strzeże jednak licho. Gasi lampy, śmieje się szatańskim śmiechem. Wielu poszukiwaczy znalazło ponoć te drzwi, ale nikt nie przeżył spotkania z piekielnym stróżem skarbów. Legenda mówi, że bogactwa zgromadzone były kosztem ludzkiej krzywdy i dopiero gdy krzywdy zostaną naprawione licho odejdzie.
Zachęcamy do zwiedzania
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe pełna mistycyzmu i pewnej tajemniczości piękna ruina położona, z dala od głównych dróg i szlaków. Trzeba przyznać, że to prawdziwy zabytek klasy międzynarodowej i w fantastyczny sposób przygotowany do zwiedzania. Rzadko zdarza się bowiem by turystom oddać tak dużą swobodę w zwiedzaniu tego typu, tak dobrze zachowanych obiektów. To miejsce zdecydowanie warto zwiedzić i poświęcić mu co najmniej godzinę albo dwie. Dawno nie mieliśmy tak dużej frajdy przy zwiedzaniu, ponieważ mogliśmy wejść prawie do każdego zakamarka ruin. Podobną ofertę oferuje ze znanych nam zamków tylko zamek Grodziec. Zamek nie wygląda na szczególnie bardzo oblegany, dlatego zachęcamy do jego zwiedzania.
Na zamku od lat trwa rekonstrukcja a postępy widać podobno z roku na rok. Warto mieć na uwadze, że wszystkie inwestycje prowadzone są ze środków własnych (bilety) oraz z funduszy pozyskanych własnymi staraniami. Dlatego zwiedzając zamek warto o tym pamiętać, że kupując bilet przyczyniamy się do odbudowy tego wyjątkowego i pięknego obiektu.
Samochód można porzucić przy samym Zamku dużym darmowym parkingu znajdującym się tuż przy drodze wojewódzkiej 758.