Luźne Gacie Bez Suwaka

Road Adventures

#złombol #podróże #turystyka #motoryzacja

"Najlepsze podróże zaczynają się z pełnym bakiem i otwartym umysłem."

ZŁOMBOL 2015, BORMIO – Prad am Stilfser Joch (META)

Ten tekst przeczytasz w 5 min.

Co się działo na trasie

No i wstaje dzień czwarty, teoretycznie to nasz najtrudniejszy dzień w tegorocznym rajdzie złombol w 2015. Do pokonania mamy trasę z Bormio do Prad am Stilfser Joch prowadzącą przez podobną najpiękniejszą Przełęcz w Alpach która nosi nazwę Passo dello Stelvio. W Prad am Stilfser Joch znajduje się kemping, który jest miejscem docelowym a zarazem metą tegorocznego złombola. Trasa wydaje się wręcz śmiesznie krótka, ponieważ ma tylko 35 km, ale musimy się spiąć 1700 m pod górę!

Noc nie była najprzyjemniejsza, ponieważ temperatura na zewnątrz wynosiła około 10 stopni, więc Trochę zmarzliśmy w nocy. Wstaliśmy dlatego nawet dosyć wcześnie, ponieważ już o godzinie 8:00 byliśmy na nogach i robiliśmy śniadanie. Wówczas okazało się, że las przy którym znajdował się parking to tak naprawdę Park. Park w którym swobodnie spacerują sobie turyści, natomiast my dnia wczorajszego korzystaliśmy z tego miejsca jak z normalnego lasu 😉

Podróż przez Passo dello Stelvio

Po śniadanko rozpoczynamy podjazd, który od samego początku Idzie nam bardzo pomału. Babcia męczy się momentami niemiłosiernie, ale nie redukujemy prawie wcale do jedynki. Wolne tempo nam jednak nie przeszkadza, ponieważ szybko wjeżdżamy powyżej linii drzew. Oznacza to że w naszym oczom zaczynają pokazywać się niezwykle piękne widoki. Naprawdę jest coś w tym że przez wielu ludzi trasa ta, czyli przez Paso dello Stelvio Jest uznawana za jedną z najpiękniejszych dróg na świecie.

Nie Kłamiąc zatrzymujemy się dosłownie co kilkaset metrów by porobić zdjęcia przepięknej okolicy. Im wyżej tym piękniej. Trasa w górę wydaje się bić bez końca a dookoła Mamy piękne strzeliste alpejskie krajobrazy. Na dole piękne Zielone Łąki, w górze natomiast cudowne białe szczyty. Po drodze mijamy, bądź jesteśmy mijani przez złomboli. Jedni radzą sobie lepiej drudzy gorzej, ale wszyscy Jakoś się wspinają.

Po drodze mijamy nawet pana w swoim Aston Martinie, któremu na serpentynach skończyło się paliwo. Niestety nie jesteśmy w stanie mu pomóc, ponieważ nie mamy ani rurki ani kanistra z paliwem.

Przed szczytem zatrzymujemy się na chwilę by w cudownych okolicznościach przyrody, które masz to spotkały podgrzać sobie i spożyć pyszny bigos, który przywieźliśmy z Wodzisławia Śląskiego.

Cel osiągnięty (!)

Podjazd zajął nam blisko trzy godziny, a to tylko niespełna 20 km. Można by pokusić się o stwierdzenie, że na rowerze byłoby szybciej. Radość która ma Ogarnęła nas gdy byliśmy na szczycie przełęczy była wręcz niesamowita. Niby wiedzieliśmy że damy radę, że babcia podjedzie, ale niepewność pozostawała. Na szczycie robimy sobie oczywiście wiele pamiątkowych zdjęć, zwłaszcza przez znaku z nazwą przełęczy. Znak udekorowaliśmy naszą wlepkę, aby została tu przynajmniej kilka tygodni. Na szczycie spotykamy wiele załóg, w którym udało się tutaj wjechać. Nie wdajemy się jednak w jakieś szczególnie głębokie rozmowy, ponieważ chcemy podejść troszkę wyżej aż do Szwajcarskiej granicy.

Gdy podchodzimy do szwajcarskiego posterunku naszym oczom ukazuje się jeszcze piękniejszy widok w kierunku północnym, gdzie widoczne są 4 tysięczniki. W tym miejscu dopada nas niezwykła zaduma i ciesząc się chwałą komplementujemy w tym miejscu kilka dobrych minut.

Naszą zadumę przerywa chmura która przychodzi, robi się naprawdę zimno, więc uciekamy do auta i kontynuujemy podróż na kemping. Północna część trasy z przełęczy jest nieco mniej atrakcyjna w naszym zdaniem, ale również piękna. Zjeżdżają zatrzymujemy się tylko po to aby wystudzić hamulce, które grzeją się tutaj wręcz niemiłosiernie. Co kilka serpentyn dociążone na maksa auto powoduje wydobywanie się z swędu palonych hamulców. A pamiętając zeszły rok i to co się działo w złombol 2014 chcieliśmy uniknąć w sytuacji w której hamulce znikają.

Kemping i impreza

Przed godziną 15:00 docieramy na kemping po pokonaniu całej 35 km trasy w 6 godzin z Bormio do Prad am Stilfser Joch. Na kempingu zostajemy bardzo dużą ilość ludzi, co ma z niesamowicie dziwi, ponieważ zakładaliśmy, że będziemy jednymi z pierwszych. Wydaje nam się jeszcze zdobyć miejsce na kempingu, co jest dosyć istotne, ponieważ Jak się później okazało wielu załóg na tym pięknie wpuszczono. Wywołało to według nas słuszne oburzenie tych którzy na kemping się nie dostali, ponieważ według organizatorów było wszystko dogadane. Sytuacja momentami stawała się tak napięta, że przyjechała nawet policja.

Na szczęście wszystko udało się jakoś rozwiązać, to znaczy pogodziły się z tym że na kemping się nie dostaną i wieczorem można było rozpocząć imprezowanie. Nam przez całe to zamieszanie nie chciało rozbijać się namiotu i stwierdziliśmy, że skoro i tak zostajemy tutaj tylko jeden dzień to rozbijanie go nie ma sensu. Jak się później okazało było to genialne posunięcie ponieważ wieczorem w trakcie trwania imprezy zaczęło strasznie lać. Impreza złombolowa podzieliła się na małe grupki których każdy gdzieś pod jakimś zadaszeniem spokojnie spożywał trunki oraz opowiadał o różnej rzeczach, czasem dziwnych, czasem śmiesznych 😉

Impreza była zupełnie inna niż ta która miała miejsce Lloret Del Mar, ale nam się nawet podobała. Najważniejsze że trasę z Bormio do Prad am Stilfser Joch udało nam się pokonać w sensownym czasie i przynajmniej w teorii mogliśmy spędzić wieczór, noc i imprezę na kempingu.

Co by nie było drugi raz udało nam się pokonać trasę złombola !

TRASA

Galeria zdjęć z TRASY


Log in   /   Polityka prywatności   /   ZLOMBOL OFFICIAL   /   EUVIC   /   SAIMON-DESIGN   /   INDEX   /   KONTAKT


Theme by Anders Norén Improoved by LUŹNE GACIE BEZ SUWAKA

© 2018-2024 Luźne Gacie Bez Suwaka

-
UstawieniaPolityka prywatności