Ten tekst przeczytasz w 3 minutę/y
co się działo na trasie
Dobrze, że na ten dzień złombolu 2015 planowaliśmy od samego początku Dosyć krótki, więc niezbyt długi odcinek do pokonania. W dniu dzisiejszym chcieliśmy pokonać drogę z Como do Bormio, które dzieli około 320 km. Bormio znajduje się tuż przed podjazdem na Passo dello Stervio.
Poprzednia noc jednak nie skończyła się zgodnie z planem, Ponieważ imprezowaliśmy z ekipą boomboxa do godzin porannych. Wobec powyższego oczywiste było, że rano nie wyruszymy na drogę. Najbardziej jednak zdziwiła nas poranna pobudka włoskich carabinierii. W mundurach bardzo chcieli wiedzieć co tu robimy, dlaczego ty jesteśmy i dlaczego tak głośno w nocy się zachowywaliśmy. Byli też ciekawi co się stało z innymi ludźmi, ponieważ mieli informacje, że jest tutaj co najmniej dziesiątka. W sumie nas też to bardzo zdziwiło co się stało z ekipą boomboxa. Prawdopodobnie jednak ekipa postanowiła się ewakuować, tuż przed przyjazdem mundurowych.
Panowie policjanci oczywiście nie władali innym językiem niż język włoski, więc ciężko się było z nimi dogadać. Zatem ta ich wizyta wyglądała następująco jeden non stop gadał przez komórkę przez co najmniej 15 minut, a drugi oglądał z zaciekawieniem nasz samochód. Cała interwencja skończyła się tym że nakazano nam odjechać jak tylko wytrzeźwiejemy. Ponieważ była wówczas godzina mniej więcej 9:00 rano to wiedzieliśmy że mamy co najmniej pięć sześć godzin odpoczynku przed wyjazdem 🙂
Zwiedzanie Como
Ten czas postanowiliśmy spędzić na zwiedzaniu miejscowości Como, gdzie udaliśmy się na piechotę. Tam pozwiedzaliśmy tą naprawdę ciekawą i ładną miejscowość, która zachwyca malowniczymi i wąskimi uliczkami. Ale oczywiście największą atrakcją miejscowości jest jezioro, które naprawdę ładnie prezentowało się w promieniach słońca.
Po powrocie ze zwiedzania przed naszym samochodem pojawił się tutejszy strażnik miejski, który był bardzo zaciekawiony naszym pojazdem. Połamanym angielskim udało się nam z nim dogadać i wytłumaczyć mu co robimy, gdzie jedziemy i dlaczego. Wytłumaczyliśmy się też dlaczego tak długo stoimy w tym miejscu. Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i pożegnaliśmy się.
Droga do Bormio
Po pożegnaniu się ze strażnikiem miejskim i przebadaniu się alkomatem wyruszyliśmy na trasę Como – Bormio około godziny 15:00. Trasą pokonywaliśmy na dużym niewyspaniu, więc staraliśmy się jechać maksymalnie ostrożnie. Pomagał w tym korek w który władowaliśmy się kilka kilometrów za Como. W ciągu dwóch godzin udało nam się pokonać zawrotny dystans trzech może czterech kilometrów.
Im bliżej wieczoru tym czuliśmy się lepiej, dlatego zaczęliśmy się zastanawiać jak babcia poradzi sobie z podjazdem na Passo dello Stelvio. Doszliśmy do wniosku że skoro podjechaliśmy pod Julierpass to i tą drogę pokonamy bez problemu. Po zmroku docieramy w deszczu do miejscowości Bormio i przemieszczamy się pomalutku w kierunku podjazdu na Przełęcz. Tu znajdujemy całkiem fajne parking, utwardzony, oświetlony na którym stoi kilka kamperów.
Parking znajduje się nieco na uboczu w okolicach niewielkiego lasu, ogólnie można powiedzieć, że sielankowo. Otwieramy tutaj markizę i pod tą markizą spożywamy kolację. Przyrządzamy pyszną chińską zupkę z Radomia, przepyszne ziemniaczki z angielskiego marketu, herbatkę z Cejlonu oraz piwko z Podlasia. Tego dnia odczuwając jeszcze konsekwencje wczorajszego wieczoru, a w zasadzie nocy dosyć szybko układamy się do snu w samochodzie.
Trasa Como bormio zajęła nam naprawdę dużo czasu ale nie ze względu na odległość tylko na warunki drogowe ważne jednak to odcinek że dotarliśmy w to miejsce w które chcieliśmy o czasie kiedy chcieliśmy.