Ten tekst przeczytasz w 4 min.
Co się działo na After Party
Po kolejnej nocy spędzonej w samochodzie – piątej z rzędu – nasza ekipa była totalnie połamana. Parking przed kempingiem Bi-Village w Puli, choć całkiem wygodny do spania w aucie, nie spełniał naszych wyobrażeń o upragnionym relaksie po ukończeniu Złombola 2015. Pierwotny plan zakładał, że wykupimy dwie noce na kempingu i zrobimy sobie małe „after party” w Puli w komfortowych warunkach. Jednak poranny spacer do recepcji szybko ostudził nasz zapał – ceny za nocleg były zdecydowanie wyższe, niż zakładaliśmy. Postanowiliśmy więc objechać inne kempingi w okolicach Puli i znaleźć coś bardziej przyjaznego dla naszych portfeli.
Poszukiwania idealnego miejsca
Ruszamy na małą wycieczkę po okolicznych kempingach, licząc, że znajdziemy coś bardziej odpowiadającego naszym oczekiwaniom. Chcieliśmy miejsca z sensownymi sanitariatami i przynajmniej odrobiną cienia – standardy może nie najwyższe, ale po pięciu dniach na parkingach wydawały się luksusem. Niestety, rzeczywistość szybko sprowadziła nas na ziemię. Każdy kolejny kemping albo nie spełniał podstawowych oczekiwań.
Pogoda wcale nie ułatwiała decyzji – chmury i przelotne deszcze sprawiały, że nawet zwiedzanie Puli zza szyby samochodu nie należało do najprzyjemniejszych. Ostatecznie wróciliśmy na „nasz” pierwotny kemping i z ciężkim sercem zapłaciliśmy za dwie noce.
Rozbijamy obóz
Po wjechaniu na teren kempingu rozpoczęliśmy poszukiwanie idealnego miejsca na namiot. Okazało się, że większość dostępnych parceli była słabo osłonięta drzewami, ale przy takiej pogodzie brak cienia nie wydawał się problemem. Rozbiliśmy namiot, rozłożyliśmy rzeczy i w końcu poczuliśmy odrobinę komfortu. Miejsce okazało się całkiem przyjemne – eleganckie toalety, bliskość wody i przede wszystkim bardzo fajna knajpka na terenie kempingu.
Tego dnia zdecydowaliśmy, że nie ruszamy się już nigdzie. Zalegliśmy wygodnie w namiocie, korzystając z okazji, by po prostu odpocząć. Naszą jedyną aktywnością była krótka wycieczka po terenie kempingu, podczas której odkryliśmy średniej jakości plażę i całkiem przyjemny basen.
Wieczór z pizzą i śliwowicą
Pod wieczór postanowiliśmy zaszaleć i wybraliśmy się na kolację do kantyny by zrobić sobie After Party w Puli. Zamówiliśmy pizzę, piwko, potem znowu pizzę i znowu piwko. Atmosfera była niezwykle przyjazna, przy każdej porcji jedzenia i piwa przypominaliśmy sobie najśmieszniejsze i najbardziej absurdalne momenty z tegorocznego rajdu. To był nasz drugi ukończony Złombol, i to bez żadnej poważnej awarii!
Na zakończenie kolacji kelner przyniósł nam mały prezent – shota lokalnej śliwowicy. Smak? Mieszanka spirytusu, owoców i czegoś, co mogłoby być paliwem rakietowym. Było mocne, ale smaczne. Niestety, do końca tego trunku nie dotrwaliśmy – zmęczenie i satysfakcja z dnia wygrały z lokalnymi tradycjami.
Dzień drugi – totalny relaks
Drugi dzień na kempingu to już prawdziwy szczyt lenistwa. Od rana przelotne deszcze skutecznie odstraszały nas od jakiejkolwiek aktywności. Większość dnia spędziliśmy w namiocie, w pozycji horyzontalnej, oddając się nicnierobieniu. Jednym z bardziej kreatywnych momentów była sesja zdjęciowa z piwem „Favorit” obok naszej Skody Favorit.
Podjęliśmy też odważną decyzję, by spróbować kąpieli w basenie. Woda była lodowata, więc tylko Pawła jak zdecydował się na chwilową kąpiel. Po kilku minutach wyszedł z wody i wróciliśmy do namiotu, gdzie kontynuowaliśmy nasze nicnierobienie. Dzień ten był dokładnie tym, czego potrzebowaliśmy po intensywnych emocjach Złombola.
Noc przed powrotem
Tej nocy, wyjątkowo, poszliśmy spać o normalnej porze – przed 22:00. W końcu, po dniach spania w samochodzie, zasnęliśmy wygodnie w namiocie, jak dzieci po dobranocce. Przed nami była perspektywa długiej drogi powrotnej do Polski, ale tego wieczoru nikt nie chciał o tym jeszcze myśleć. Po prostu cieszyliśmy się spokojem i wspomnieniami z ostatnich dni.
Dwa dni na kempingu i After Party w Puli, to było idealne zwieńczenie naszej przygody. W końcu mieliśmy czas, by nacieszyć się sukcesem, odpocząć i naładować baterie przed kolejnymi wyzwaniami. Taki relaks po rajdzie rajdzie Złombol 2015 to było naprawdę coś niesamowitego.