Ten tekst przeczytasz w 3 min.
Co się działo na trasie
Start naszego drugiego złombola można powiedzieć jak zwykle zaczyna się w Katowicach. Według planu chcemy przejechać drogę Katowice Monachium i gdzieś w okolicy przespać się kulturalnie w samochodzie.
Na start pod spodkiem w Katowicach przybywamy jak zwykle troszeczkę spóźnieni, ale jeszcze nikt nie wystartował. Tego dnia z nieba leje się niezwykły Żar, ale nie przeszkadza to ekipą ustawionym na placu przed spodkiem w dobrej zabawie. My również ustawiamy się W którejś tam z linii startowej na końcu i spokojnie oczekujemy na ogłoszenie startu. Przy okazji wychodzimy z samochodu Poznajemy i pozdrawiamy inne załogi startujące w tegorocznej edycji, żartujemy sobie ogólnie jest sielanka.
W końcu nadchodzi ten czas, jest sygnał do startu, pakujemy się do samochodu, odpalamy i d**a. Babcia nie odpala, stoimy więc na placu, szukamy przyczyny, ale podejrzewamy syndrom Barceloński. Czyli syndrom polegający na tym że z jakiegoś powodu babcia nie jeździ na benzynie, a musieliśmy wyłączyć LPG ponieważ Skończyło się w drodze na start w Katowicach. Wszyscy już odjechali bramka startowa jest już zwijana a my dalej stoimy i kombinujemy.
Pomocny Jaś i Pit-Stop w Wodzisławiu
Po kilkudziesięciu minutach walki dochodzimy do wniosku że nie do końca dobrze działa pompa paliwa. Oczywiście nie mamy zapasowej, bo po co. Na szczęście organizatorzy złombol jeszcze nie odjechali, stoi Jaś w swojej kantynie więc nieśmiało prosimy o pomoc i podholowanie na stację benzynową byśmy mogli zatankować gazu. Zatem wzięci na hol rozpoczynamy złombol 2015 :).
Na stacji tankujemy gaz, odpalamy na gazie i lecimy na Wodzisław gdzie babcia ma swój domek. Spożywamy kawę, dobre ciastko oraz wymieniamy przy okazji pompę paliwa. Oczywiście wymiana jest bez uszczelek, bo po co mieć zapasowe. Po dokonaniu naprawy pakujemy się po raz kolejny do auta i ruszamy w drogę utrzymując kierunek Katowice – Monachium przez Wodzisław 😀
Allianz Arena
Po wyjeździe z Wodzisławia żar odpuszcza, towarzyszy nam całą drogę przez Czechy. Na szczęście nie musimy śpieszyć się zbytnio, mimo to po drodze mijamy kilka załóg jadących zdecydowanie wolniej od nas. W końcu Zapada zmrok i dojeżdżamy w okolice Monachium. Powstaje tutaj niecny plan zgrubienia sobie zdjęcia pod stadionem Allianz Areny, czyli stadionu Bayernu Monachium. Nie jesteśmy kibicami tej drużyny ale stwierdziliśmy że fajnie by było mieć takie zdjęcie.
Dojazd pod stadion okazuje się nie taki prosty i dosyć długo błądzimy po peryferiach Monachium. Niestety nie można tutaj korzystać swobodnie z nawigacji google, bo Internet w Europie należy do bardzo drogich. W końcu podjeżdżamy, pod stadion i robimy kilka pamiątkowych fotek.
Ruszamy w dalszą drogę, ale nie Odjeżdżamy już daleko od Monachium, ponieważ godzina 4:00 nad ranem daje o sobie znać. Znajdujemy więc sobie fajne miejsce na parkingu przy autostradzie i słodko sobie zasypiamy. Trasa Katowice – Monachium to 1200 km i nie licząc wpadki z pompą paliwa i strasznie wysokiej temperatury byłaby naprawdę bardzo przyjemna i bezstresowa.