Ten tekst przeczytasz w 1 min.
od siebie słów kilka
W miejscowości Murter spędziliśmy łącznie 3 noce, naprawdę istne szaleństwo jak na złombol ponieważ nie ruszyliśmy się z niej. Było to o tyle zaskakujące, że miejscowość i kemping który znaleźliśmy przypadł nam niezwykle do gustu. Ot zwykły kemping na którym mieliśmy miejscówkę, bardzo blisko kibelka, bardzo blisko wody i bardzo daleko od jedzenia, dlatego że żywiliśmy się w sposób Złombolowy czyli puszka z mięchem chleb i zupka chińska o smaku pomidora. Schemat dnia był wręcz nudny, poranne wylegiwanie się, popołudniowe opalanie się, wieczorne rozmowy o życiu o duszy i o tych końcówkach co są na końcówkach sznurowadeł, między tym delikatnie degustowaliśmy się różnymi alkoholami przywiezionymi z Polski… Trzeba przyznać, iż urzekła nas atmosfera tego kempingu. Emeryci z Niemiec okupujący głównie ten kemping trzeba przyznać bardzo sympatyczni z zainteresowaniem podchodzący do naszej babci i nie narzekają za bardzo na nasze długie nocne rozmowy.