Ten tekst przeczytasz w 1 min.
od siebie słów kilka
Auto przygotowane jak na złombol auto zapakowane jak na złombol ekipa w aucie zapakowana jak na złombol, ale jednak na złombol nie jedziemy.Startujemy tuż przed północą z Wodzisławia przekonani że jedziemy do Murter – tam gdzie wylądowaliśmy w roku 2016 Jednakże to się drogi długo długo w sumie całe 20 km Polski, całe Czechy zastanawialiśmy się gdzie końcowo wylądujemy. Pomysły były naprawdę różne południe Chorwacji Istria może jednak Słowenia niestety ta ostatnia opcja wypadała ze względu na w sumie październikowe już temperatury dlatego ostatecznie pada na Murter miejsce sprawdzone ładne ciepłe słoneczne z fajnymi wspomnieniami. Droga przez noc bardzo leniwa powolna bez widoków babcia spisuje się niezawodnie, kula się, gazu pali niewiele, sielanka. Nad ranem docieramy do Chorwacji, to napotykamy na nieoczekiwane pustki na drodze gdzie tam Chorwacji we wrześniu do ruchu na autostradach w środku sezonu. Czasami zastanawiamy się czy autostrada oby na pewno nie jest zamknięta, czy nie trafimy na jakiś zerwany most a funkcji latania babci jeszcze nie mamy. Po południu zmęczeni już drogą docieramy do Murter do naszego kempingu nawet nasze fantastyczne miejsce to już naprzeciw kibelka jest wolny płacimy wjeżdżamy na kemping zostawiamy babcię i czym prędzej udajemy się na plażę