Ten tekst przeczytasz w 7 minutę/y
od siebie słów kilka
Nie licząc Wawelu i Jasnej Góry Ogrodzieniec to najbardziej znany zamek systemu Orlich Gniazd. To naprawdę wielki średniowieczny zamek z którego obecnie zostały tylko ruiny aczkolwiek zachowane w bardzo dobrym stanie. Warownia znajduje się w miejscowości Podzamcze około dwóch kilometrów od miejscowości Ogrodzieniec. Trzeba przyznać, że budowlę pięknie wkomponowano w otaczający teren. Wiele ścian stanową istniejące tu od zawsze wapienne skały i ostańce.
Zamek Ogrodzieniec odwiedza bardzo dużo turystów i trzeba przyznać, że wszystko przygotowano tutaj bardzo dobrze pod turystów. Dobrze opisana ścieżka zwiedzania, w czasie której można zobaczyć wiele ciekawych eksponatów. Z wież zamkowych rozciąga się bardzo piękny widok na jurę, więc warto tu przyjechać przy dobrej pogodzie.
Historia całkiem prosta
W miejscu gdzie stoi obecny zamek Ogrodzieniec wcześniej istniał drewniany gród warowny, który został spalony 1241 roku przez tatarów. W miejscu drewnianego grodu w 1369 roku król Kaźmierz Wieki pod koniec swojego panowania buduje silnie umocniony zamek i od razu przekazuje go w dzierżawę Przedborowi, czyli marszałkowi Królestwa Polskiego. Przekazanie w dożywotną nieodpłatną dzierżawę podyktowane było tym, że to właśnie Przedbór sfinansował większość prac przy zamku.
Przez następne 150 lat zamek Ogrodzieniec wielokrotnie zmienia właścicieli, ale żaden z niech nie dokonuje żadnych większych zmian na zamku. W 1530 roku władanie zamkiem przejmuje Mikołaj Chełmiński oraz jego syn Seweryn. Za ich panowania zamek powiększono o jedno skrzydło oraz przebudowano go na styl renesansowy.
W czasie potopu szwedzkiego zamek został zdobyty przez wojska Szwedzkie, ale nie zniszczono go do razu. Wojska Szwedzkie stacjonowały na nim prawie dwa lata i dopiero wycofując się w 1660 roku podpalili go. Po zniszczeniach dokonanych przez Szwedów zamek częściowo odbudowuje w 1670 roku kasztelan Krakowski Stanisław Warszycki. Niestety kilkadziesiąt lat później w 1702 zamek spłonął. Kolejni właściciele nie przywracają mu już jego świetności. Według zapisów historycznych ostatni mieszkańcy opuszczają warownię w 1810 roku. Wiadomo że w tym czasie część murów zamkowych była już rozebrana, ponieważ kamień sprzedawano jako budulec.
Po II Wojnie Światowej roku Zamek Ogrodzieniec znacjonalizowano oraz rozpoczęto prace konserwatorskie, zmierzające do zachowania zamku w formie trwałej ruiny. Prace ukończono w 1973 roku i od tego czasu zamek udostępniono zwiedzającym.
Legendy zamkowe
Legenda o czarnym psie
Mieszkańcy Podzamcza opowiadają, że po zmroku żaden koń ani owca nie przejdzie przez zamkową bramę, choć za dnia robią to chętnie Strach u zwierząt wywoływać ma ogromny czarny pies ciągnący długi gruby łańcuch. Pies pojawiać się ma w nocy na dziedzińcu zamkowym. Pierwsze spotkanie z ową zjawą mieli dwaj rolnicy którzy w latach 60. chcieli wraz z krowami przenocować na dziedzincu zamkowym. Krowy które wypasali nie chciały wejść na teren zamku. Nocowali więc przez murami zamku. W nocy oboje jednak słyszeli brzękanie łańcucha i kroki ogromnego zwierzęcia. Odgłosy dochodziły z dziedznca zamkowego, ale nie mieli odwagi tam wejść.
Kilka lat później pewien młodzieniec, który nie chciał wierzyć opowieściom miejscowych, postanowił przenocować na zamkowym dziedzińcu. Rano wrócił jednak cały blady ze strachu do wioski. Twierdził, że w środku nocy najpierw usłyszał dźwięk ciągniętego łańcucha, potem warczenie ogromnego psa. Mimo jasnej księżycowej nocy niczego nie widział, a warczenie słyszał bardzo blisko. Gdy uciekając z zamku przez chwilę widział za sobą tylko łęb ogromnego, wściekłego czarnego psa.
Legenda ta ma swój początek w XVII wieku, gdy zamkiem władał Stanisław Warszycki. Był to bardzo bogaty, skąpy i jednocześnie okrutny władca zamku. Bojąc się o woje dobra kazał je zamurowywać w ścianach zamkowych. Swoje żony kazał katować, gdy uznał że wydawały za dużo z jego pieniędzy. W pewnym momencie Warszycki jednak znikł i nikt nie wie co się z nim stało. Mówiło się jednak, że paktował z diabłem, który zamienił go w wielkiego psa by mógł po wsze czasu bronić swoich kosztowności.
Legenda o dwóch braciach
Swego czasu zamkiem władało dwóch braci, którzy mieli żyłkę do interesów więc szybko pomnażali swój majątek. Jednak im więcej mieli tym więcej chcieli zdobyć, dlatego zaczęli pomnażać swoje dobra kosztem innych ludzi. Okrucieństwa których dokonywano z ich rozkazów sprawiły, że ludzie ich znienawidzili.
Bracia zmarli tego samego dnia i zgodnie z testamentem zostali pochowani na dziedzińcu wraz ze sowimi kosztownościami. By kosztowności nikt nie skradł przed ich grobami bo wsze czasy miała stać gwardia najwierniejszych uzbrojonych rycerzy. Już pierwszej nocy miejsce pochówku zaczęły nawiedzać duchy skrzywdzonych przez braci ludzi. By odgonić zjawy rycerze maczali miecze w wodzie święconej, którą polewano także nagrobki. Niektórzy mówią, że do dnia dzisiejszego duchy rycerzy nocami walczą ze zjawami skrzywdzonych przez braci.
Legenda o zamkowej studni
Dawno, dawno temu na zamku Ogrodzieniec służbę wojskową pełnił niejaki Anzelm, który na czas służby zostawił w domu swoją żonę. Pod dwóch latach służby Anzelm poprosił o skrócenie służby my mógł wrócić do wcześniej. Seweryn Boner, który był właścicielem zamku zgodził się, ale pod jednym warunkiem. Anzelm miał wykapać studnię na dziedzińcu zamkowym i tylko jak ją ukończy będzie zwolniony ze służby.
Wojak zabrał się do pracy jednak mijały dni, miesiące, lata a wody w studni ciągle nie było. Tak zamiast 4 lat służby Anzelm kopał studnię całe swoje życie. Gdy w końcu woda pojawiła się dziurze, staremu już Anzelmowi Boner pozwolił zakończyć służbę. Jednak gdy stary wojak opuścił bramy zamku zmarł, a w tym samym momencie woda znikła ze studni. Woda w zamkowej studni nigdy więcej się nie pojawiła mimo prób jej pogłębiania. Mówi się że Anzelm zabrał ją ze sobą do grobu.
Legenda o żelaznych drzwiach
Piękna i młoda żona bankiera Seweryna Bonera, krakowskiego bankiera właściciela Ogrodzieńca, w czasie nieobecności na zamku małżonka flirtowała z żołnierzami stacjonującym na zamku. Za każdym razem przed powrotem męża szła do kaplicy zamkowej modlić się by jej zdrady nie wyszły na jaw. Pewnego razu w czasie jej modlitw zerwał się straszliwy wiatr, który zatrzasnął żelazne drzwi do kaplicy. Uwięziona w środku żona Bonera, czekała na ratunek. Drzwi długo nie chciały się otworzyć, a próbowano wszystkiego. W końcu ciężkie drzwi same wypadły z zawiasów, ale okazało się że kobieta już nie żyje i zmarła w klęczącej pozycji.
Drzwi długo leżały nieruszane na dziedzińcu zamkowym, ponieważ ludzie bali się dotykać ich po tej niezwykłej, magicznej sytuacji. Kilka dni później na zamek napadli zbóje, ale udało im się ukraść tylko owe drzwi, ponieważ zostali spłoszeni przez żołnierzy zamkowych. Drzwi zawieźli pod Okiennik Wielki. Tam zamontowali je i służyły jako mocne drzwi do ich kryjówki. Podobno i tam żelazne drzwi zatrzasnęły się, zamykając nikczemników w środki i powodując ich śmierć.
Obecnie te legendarne drzwi znajdują się w kościele ogrodzienieckim i zamykają zakrystię.
Podsumowanie i parkowanie
Zamek Ogrodzieniec zdecydowanie warto zobaczyć, ponieważ to pięknie położony duży zamek urokliwie wkomponowany w białe skały. Niestety to bardzo popularne miejsce turystycznie dlatego trzeba liczyć się z bardzo dużą liczbą turystów co może być czasami irytujące. Nie do końca podobał się nam wielki namiot postawiony na środku dziedzińca, który nijak nie komponował się ze średniowiecznym zamkiem. Przed zamkiem znajduje się długa alejka handlowa z wieloma kramami, więc można tu kupić pamiątki.
Przed zamkiem jest kilka parkingów, niestety wszystkie są płatne i to dosyć słono, ponieważ Ogrodzieniec to typowy kombajn turystyczny. Cena wstępu na zamek to 11 zł.