Ten tekst przeczytasz w 1 minutę/y
od siebie słów kilka
Ponieważ przed startem wiedzieliśmy już, że na Sycylię nie dojedziemy, okazało się że przez naszą wspaniałą organizację nie damy radę nawet dojechać na start do Katowic. Ponieważ godzina była już 12:00 czyli godzina startu, a my jeszcze nie mieliśmy nawet namiotu wrzuconego do samochodu. Idealnie to współgrało z tym, że mając do zagospodarowania 4 dni nie wiedzieliśmy w ogóle gdzie jechać. Może zostać w Wodzisławiu i zrobić sobie relaks. Jednak bez konkretnego planu obraliśmy kierunek na południe i jedziemy. Podróżując przez Czechy i Austrię myśleliśmy o tym, że może Włochy, przynajmniej kraj by się zgadzał, albo Chorwacja bo tam też fajnie. Wiedzieliśmy tylko, że odstrzału musimy zajechać na miejsce. Gdy była północ powstała decyzja, że jedziemy na Chorwację. Gdy wzeszło słońce wyciągnęliśmy tradycyjną analogową mapę znaleźliśmy wyspę, na którą prowadzi droga i postanowiliśmy – TU. Droga oczywiście w całości mijała zupełnie bezproblemowo. O tej porze roku ruchu turystycznego już wielkiego nie ma. Babcia spisywała się nad wyraz dobrze, zresztą nawet jej specjalnie nie katowaliśmy. W końcu dotarliśmy po łącznie 16 godzinach jazdy do Murter. Stety niestety Murter było naszym pierwszym przystankiem i niestety jednocześnie metą złombola 2016.!